poniedziałek, 18 marca 2013

Recenzja: Literaci.eu - Teatr w kolorze poezji (o spektaklu "Sepia")


Magazyn Związku Literatów Polskich - Literaci.eu: Cieszę się, że poezja pojawia się w teatrze, że teatr nie jest skazany na granie łatwych komedyjek zdolnych zapewnić odpowiednią frekwencję. Pełna sala (wszystkie miejsca siedzące i stojące zajęte) Teatru Miejsce na premierze „Sepii” na podstawie tomu poezji Miłosza Kamila Manasterskiego – naprawdę serce raduje. Niewątpliwie jednym z wabików przedstawienia wyreżyserowanego przez Tadeusza Kijańskiego była Stanisława Celińska (na zdjęciu). Wybitna aktorka powitana zresztą bardzo uroczyście przez władze miasta ofiarowała spektaklowi swój głos – ozdobiła przedstawienie pięknymi pieśniami. Trudno jednak powiedzieć, że przedstawienie na Celińskiej się opierało, przeciwwagą dla gwiazdy były debiutujące na scenie młode aktorki, świetna i doświadczona aktorka Ewa Borowik (za mało wykorzystana!) i interesujące kreacje amatorów... grających samych siebie. A wśród tego szalony taniec i wiersze Manasterskiego...

Jak przystało na teatr współczesny wirtualne dekoracje tworzyły projekcje Roberta Roykiewicza. Młody filmowiec przedstawił swoje odczytanie „Sepii” - pokazał demonstracje, warszawskie ulice z tramwajami, przechodniami i stacjami metra, Wisłę i delikatny erotyzm kobiecości. Zmieszał to wszystko z grafikami z powtarzającą się wieżą Babel. Piotr Tylczyński, znany jako ShadowFinder zanurzył spektakl w mrocznej atmosferze muzyki elektronicznej. Tancerze – amatorzy i zawodowcy szukali swojego rytmu – życia i śmierci. Bo tak naprawdę reżyser Tadeusz Kijański zrobił z „Sepii” spektakl o przemijaniu i niepewnej wieczności.


Aktorzy recytujący wiersze Manasterskiego pojawiali się w żółtym snopie światła – tworzącym na oczach widzów fotograficzną sepię i opowiadali historie, które – widz nie powinien mieć wątpliwości – należą już do świata, który nie istnieje. „Sepia” w reżyserii Tadeusza Kijańskiego pokazuje śmierć i opętańczy taniec życia, życia, które trwa tak krótko, jak błysk scenicznego reflektora

Na scenie pojawił się dwukrotnie sam autor wierszy – Miłosz Kamil Manasterski. To ryzykowne posunięcie okazało się udane – poeta w roli samego siebie wypadł prawdziwie i szczerze, nieprzerysowany, autentyczny. A jednak zarazem teatralny i będący częścią „Sepii”.

To dobrze, że powstają takie przedstawienia. To ważne, by nie zostawiać poezji samej sobie, by miała ona swój byt poza książkami. Ożywianie jej na scenie pomaga odbiorcom w przeżywaniu jej sensów i smakowaniu każdej frazy. „Sepia” Kijańskiego została tak mocno przesycona treścią, że być może wielu widzom połączenie tych wszystkich obrazów i symboli w całość mogło się wydawać trudne.

Tym cenniejszy pomysł organizatorów, by na drogę do domu wyposażyć widzów w książki z wierszami. Te same – pojawiające się w przedstawieniu wiersze i inne, należące do oryginalnej książki premierowej 41. Międzynarodowego Festiwalu „Warszawska Jesień Poezji” otrzymali widzowie w zgrabnej publikacji – skrzyżowaniu programu teatralnego i tomiku poezji. W kolejne – już nie teatralne – lecz czytelnicze – wieczory, uczestnicy spektaklu będą mogli jeszcze raz wgryźć się w „Sepię”, powspominać wizję Kijańskiego a może nawet stworzyć sobie własne wyobrażenie świata w kolorach brązu.

Michał Tomczyk



2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również jestem wielką fanką poezji w teatrze i jeśli tylko nadarzy się okazja to chętnie i aktywnie w tym uczestniczę. Najbardziej pasuje mi jak tego typu wydarzenia sa w teatrze https://teatrszekspirowski.pl gdyż osobiście bardzo cenie sobie to miejsce.

    OdpowiedzUsuń